Wreszcie nadszedł 21 sierpnia. Byłem podekscytowany tym zaćmieniem od miesięcy. Starannie wybrałem miejsce, gdzie chciałem je obserwować. Pragnąłem być z dala od tłumów, gdzieś na pustkowiu. Tego ranka obudziliśmy się w środku lasu i co najważniejsze, wewnątrz przewidywanego pasa cienia Księżyca. Nie musieliśmy nigdzie się przemieszczać, byliśmy przygotowani aby obserwować Księżyc, który zasłonić miał Słońce.
Od rana niebo było błękitne, centkowane obłokami. Mieliśmy dużo wolnego czasu, obserwowaliśmy owady, nieznane nam pająki i ważki. Prognoza pogody nie była bynajmniej optymistyczna, przewidywano zachmurzenie z przelotnym deszczem. We wczesnych godzinach popołudniowych, usłyszeliśmy powtarzające się wokoło grzmoty piorunów. Zbliżała się burza. Było coraz bardziej prawdopodobne, że chmury przysłonią Słońce i będzie to koniec naszej obserwacji zaćmienia.
Częściowe zaćmienie zaczęło się w chwili gdy Księżyc wyciął pierwszy kąsek z tarczy Słońca. Było to około półtorej godziny przed fazą całkowitą. Fascynujący był czas obserwacji, kiedy to Słońce stawało się coraz bardziej przysłonięte. Gdy nasza najbliższa gwiazda widoczna była już tylko jako wąziutki wygięty pasek, niebo straciło swą jasność. Zdaliśmy sobie sprawę, że wokół nas zapanowała szarość. Drzewa nabrały dziwnego, srebrnego blasku. Było to jakby głęboki zmierzch, ale z niezwykłymi krótkimi cieniami.
Gdy żółty skrawek Słońca zniknął, zgodnie z oczekiwaniami, ale jednak niespodziewanie jak dla nas, zaćmienie wkroczyło w fazę najpiękniejszą. Gołym okiem widać było białą aureolę plazmy otaczającą czarny Księżyc. Diamentowy pierścień przyozdobiony był czerwonymi koralikami na krawędziach. Były to chwile niesamowite. Faza całkowita, której byliśmy świadkami trwała dla nas 2 min 31 sekund.
Niemal dokładnie w chwili, gdy zakończyła się faza zaćmienia całkowitego, gęste chmury zupełnie przykryły Słońce. Całe niebo stało się nudnie białe. Od tego momentu, w miejscu, gdzie staliśmy nie można było już obserwować odwróconego częściowego zaćmienia, kiedy to kawałek po kawałku Księżyc odsłaniał tarczę Słońca. Nie zmartwiło to nas jednak. Byliśmy szczęśliwi z tego co widzieliśmy i przeżyliśmy po raz pierwszy w życiu. Były to niezapomniane chwile. Nigdy nie czułem się tak blisko związany ze Słońcem. Zrozumiałem, że sam jestem częścią wszechświata.
Nadszedł czas, aby ruszyć w drogę. Gdy dotarliśmy do głównej autostrady, nie sposób było sobie nie uświadomić, że ta część kontynentu amerykańskiego jest gęsto zaludniona, i że wiele osób tu mieszkających również chciało zobaczyć zaćmienie. Przy powolnym ruchu i zatłoczonych drogach, potrzebowaliśmy całej nocy prawie nieustannej jazdy, aby dotrzeć do domu.