San Miguel de Allende było naszym ostatnim przystankiem w Meksyku przed USA. Mieliśmy jednak jeszcze sporo jazdy przed sobą. Wyjechaliśmy wcześnie i przez 10 godzin z jedną krótką przerwą na lunch przejechaliśmy 910 km dzielących nas od granicy w Laredo. Ograniczenia Covid zostały zniesione od czasu, gdy jechaliśmy w przeciwnym kierunku i przejście lądowe zostało ponownie otwarte dla Meksykanów. Musieliśmy czekać dobre 30 minut w kolejce samochodów. Byliśmy z powrotem w Teksasie, ale przed wjazdem dowiedzieliśmy się, że musimy zapłacić podatek importowy za każdą z trzech butelek wina, które mieliśmy w samochodzie. Nie był to przepis federalny, ale lokalny podatek w Teksasie. Dostaliśmy naklejki na każdą butelkę, tak aby pijąc ją widać było, że opłata została uiszczona.
Podczas jazdy na północ dni i noce stawały się coraz zimniejsze. Spanie w namiocie na dachu stało się wyzwaniem. Po drodze w Tennessee pojechaliśmy odwiedzić Fort Loudoun. Dowiedzieliśmy się, że zbudowany w 1756 roku fort był pierwszą znaczącą brytyjską placówką na zachód od Appalachów. Jego głównym celem była ochrona rodzin Czirokezów, podczas gdy mężczyźni walczyli dla Brytyjczyków. Pogorszone stosunki między Czirokezami a Brytyjczykami powodowały napięcia i zabijanie po obu stronach. Indianie zaatakowali Fort Loudoun. W 1760 roku oblegany przez kilka miesięcy Brytyjczycy wynegocjowali kapitulację.
Zostało nam jeszcze trochę czasu, aby zobaczyć Muzeum miejsca urodzenia Sekwoji w pobliżu fortu. Sekwoja, rdzenny Amerykanin z narodu Czirokezów był osobą, która umożliwiła czytanie i pisanie w języku Czirokezów. W 1821 samodzielnie stworzył sylabariusz Cherokee, który został powszechnie przyjęty. W ciągu 10 lat około dziewięćdziesiąt procent Czirokezów potrafiło czytać i pisać.
Po długiej jeździe autostradami międzystanowymi dotarliśmy do domu w środę o 19:00. Nasza wyprawa „Dziedzictwo kolonialne” dobiegła końca. Było to 18 620 km podróży przez 8 krajów, co wymagało od nas przekroczenia 16-tu granic.