Trudno było opuścić spokojne schronienie, które co dopiero odkryliśmy. Nadszedł jednak czas, aby kontynuować naszą podróż do domu. Wyjechaliśmy późnym popołudniem i pojechaliśmy bezpośrednio do kempingu Laguna Mia na obrzeżach Acapulco. Następnego dnia przejechaliśmy przez zaludniony kurort, który ma opinię najbardziej niebezpiecznego miasta w Meksyku.
Meksyk to kraj gór. Gdy skręciliśmy w głąb lądu, oddalając się od Pacyfiku, w mgnieniu oka wspięliśmy się na dużą wysokość. Krajobraz szybko zmienił się z nudnego, suchego lądu w piękny górski sosnowy las. Temperatura powietrza również znacznie spadła. Na noc zatrzymaliśmy się w Parador Turistico El Mirador w małej indiańskiej wiosce Anguahuan w bliskim sąsiedztwie wulkanu Parícutin.