Dziedzictwo kolonialne

Dwa przejścia graniczne

29 października

Obudziliśmy się o wschodzie słońca, dokładnie tak samo jak okoliczni mieszkańcy. Nie mają oni bieżącej wody. Kobiety i dzieci muszą zatem nosić wodę w wiadrach, aby napełnić większe pojemniki w pobliżu ich szop gdzie mieszkają. Nie wiedzieliśmy, że Balios zaparkowany został na ich codziennej ścieżce wodnej. W czasie, gdy jedliśmy śniadanie, miejscowi przechodzili pomiędzy samochodem a naszym stołem. Woda używana jest między innymi do prania. Zapomnij jednak o suszeniu ubrań. Widzieliśmy mężczyznę, który podniósł właśnie wyprane przez żonę spodnie, wytrzepał je z nadmiaru wody uderzając o pień drzewa, ubrał i poszedł.

Granica Salwador-Honduras::El Amatillo, Honduras::
Granica Salwador-Honduras

Po szybkim śniadaniu wyjechaliśmy z wioski o 6 rano. Granica Salwador-Honduras zajęła nam trzy godziny. Było to spowodowane głównie skorumpowanym urzędnikiem. Celowo opóźniał prace nad naszym zezwoleniem na samochód w Hondurasie. Jak się później okazało, chciał, żebyśmy się zmęczyli stojąc przy okienku. Zniecierpliwieni, zmęczeni czekaniem podróżni są bardziej skłonni do płacenia wyższych opłat. Przechytrzył nas, skończyło się na tym, że zapłaciliśmy niemal podwójną oficjalną cenę.

Zaparkowani na noc::Las Peñitas, Nikaragua::
Zaparkowani na noc
Śniadanie na plaży::Las Peñitas, Nikaragua::
Śniadanie na plaży

Przejazd przez Honduras do granicy Honduras-Nikaragua zajmuje dokładnie dwie godziny. Po drodze nie ma nic ciekawego do zobaczenia, więc nigdzie się nie zatrzymaliśmy. Po kolejnych dwóch godzinach na drugiej granicy dnia byliśmy w Nikaragui. Kilka następnych godzin w drodze i o 7 wieczorem dotarliśmy do wybrzeża Pacyfiku, tym razem w Las Peñitas. Zatrzymaliśmy się przy Motelu Playa Roca położonym na plaży. Pozwolili nam biwakować na noc i na szczęście mieli restaurację, dzięki czemu mogliśmy uniknąć kolejnego wieczoru makaronowego.


© 2021 Maciej Swuliński