Chcieliśmy zobaczyć zwierzęta na wolności. Reserva Natural Cabo Blanco brzmiała jak właściwe miejsce do odwiedzenia. Wędrowaliśmy po gęstym lesie przez kilka godzin. Niewiele zwierząt udało się jednak napotkać, ale o dziwo zauważyliśmy przechodzącego jelenia wirginijskiego. Brzmi to dziwnie, jeleń w wilgotnym lesie tropikalnym? Była to okazja do nauczenia się, że jest to jego naturalne środowisko. Po wszystkim należał nam się porządny lunch. Pobliska Montezuma była maleńkim wakacyjnym miasteczkiem z mnóstwem restauracji do wyboru.
Nasz plan zakładał przeprawienie się promem przez Zatokę Nicoya następnego ranka. Aby było łatwiej, w niedużej odległości od przystani znaleźliśmy dziki kemping. Plaża Margerita w pobliżu małej wioski była idealnym miejscem. Zapytałem lokalnych mieszkańców, czy możemy tam się rozbić. Nikt nie protestował. Zapewnili nas, że jesteśmy w bezpiecznym miejscu. Sama plaża okazała się bardzo ładna, ale niestety było tam mnóstwo plastiku przyniesionego przez fale. Miejscowi nie zawracają sobie głowy dbaniem o swoje podwórko.
Przeprawa promowa trwała 1 godz. 15 min. Resztę dnia spędziliśmy jadąc dalej na południe. Na noc zatrzymaliśmy się w ABC Lodge należącym do Holendra. Pobliska plaża Tortuga nie zrobiła na nas wrażenia, ale parze papug żółtoskrzydłych ara z ich głośnymi skrzekami, piskami i wrzaskami udało się to zrobić.